czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział II

 Bo ten, kto raz nie złamie w sobie tchórzostwa, będzie umierał ze strachu do końca swoich dni. 
 
W pokoju tym po szarym dywanie

Rozsypał się różaniec,
Zaczął się mój żywot ze strachem,
Odtąd mieszkam z nim tu pod jednym dachem.

   
Kiedy tylko przekroczyłam próg klasy ponad dwadzieścia par oczu wlepiło we mnie wzrok. Wiercili we mnie dziury ciekawskimi spojrzeniami. Nic dziwnego-trochę się wyróżniałam.





      -Och, Ty pewnie jesteś nową uczennicą? - nauczycielka spojrzała na mnie przyjaźnie- Karolina tak?
      - Wolałabym Caroline.
      -Skarbie - uśmiechnęła się- obawiam się,że nikt nie będzie potrafił tego wymówić.
     No tak. Mieszkając przez lata w Californii wyrobiłam sobie angielski akcent. Ale to była Polska. Już chyba wolałabym,żeby mówili do mnie tym "nowym" imieniem, niż żeby przekręcali stare.
       -Dobrze -westchnęłam- niech będzie Karolina.
       - Usiądź -wskazała mi palcem ławkę na końcu klasy-może opowiesz nam coś o sobie?
      Szybko streściłam historię mojego życia za granicą.Po zadaniu paru pytań na temat systemu nauczania w Stanach, nauczycielka oznajmiła,że wracamy do lekcji. Zainteresowanie moją osobą spadło prawie do zera. Od czasu do czasu tylko któraś głowa podniosła się leniwie z ławki i spojrzała w moją stronę. To wszystko.

***.
     -Okropny kolor włosów...
     -A te spodnie? Panna z wielkiego miasta, a chodzi w jakiś szmatach...
     Minęłam dziewczyny bez słowa, i udawałam,że wcale tego nie słyszałam. Weszłam do toalety. Zdjęłam torbę z ramienia z zamiarem położenia jej na podłodze, ale była tak brudna, że zrezygnowałam. Przewiesiłam ją znowu przez ramię.
      Podeszłam do zlewu i odkręciłam kran. Drzwi po mojej lewej stronie otworzyły się i do pomieszczenia weszły dwie dziewczyny, które wcześniej tak pięknie o mnie mówiły. Obserwowałam je w lustrze. Jedna z nich wulgarnie żuła gumę. Tym razem celem ich namiętnej rozmowy był ktoś inny.
       -A Ty czego się gapisz?
      Wzdrygnęłam się zaskoczona. Nie zauważyłam,że od pewnego czasu jedna z dziewczyn również przygląda się mojemu odbiciu. Wzruszyłam ramionami.
        -Więc zbieraj graty i do widzenia.
        - Nie mam zamiaru. Wasza rozmowa jest bardzo... interesująca -odparłam drwiąco.
        -Doprawdy?
      Nie zdążyłam zareagować. Dziewczyna podeszła do mnie i mocno pchnęła na ścianę. Uderzyłam głową w twarde kafelki. Wymierzyła mi cios w brzuch. Złapałam ją za rękę, okręciłam i już po chwili leżała brzuchem na ziemi. Uklękłam przy niej przytrzymując jej rękę przy podłodze. Dzięki temu nie mogła się podnieść.
        - Cieszę się, że jestem tak interesująca, że musiałyście o mnie porozmawiać. -mruknęłam jej do ucha.
Wstałam i wyszłam z toalety. Nie minęła jedna lekcja, kiedy wokoło mnie pojawił się tłum koleżanek. Każda była zdziwiona tym, że postawiłam się Ewie, bo tak miała na imię dziewczyna z toalety. One też pojawiły się koło mnie. Dzięki temu krótkiemu incydentowi stałam się "popularna" wśród klasy. No cóż, nigdy mi na tym specjalnie nie zależało, ale dobrze jest mieć z kim zjeść śniadanie na przerwie.

________________________________________
Przepraszam, że rozdział pojawił się dopiero teraz :) Nie miałam czasu na pisanie. Mam nadzieję, że wam się podoba. Piszcie swoje opinie, to motywuje do działania. Jeżeli są błędy, to przepraszam.
7 komentarzy i wstawię kolejny :))

sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział I

Damn You <kilk>
We li­ve, as we dream  alo­ne.
Zabierz mnie na drugą stronę
Zabierz mnie gdzie wszystko ma swój sens
Gdzie wszystko ułożone, jak policyjny pies.





  Moja głowa przestaje działać.

   Siedziałam w samolocie i gapiłam się w okno. Za szkłem powoli przesuwały się chmury, niczym białe myśli, puchate skrzydła aniołów... Nie pomagało to jednak w zwalczeniu klujących myśli, wciskających się do mojej głowy. 
     W ręku miętoliłam starą fotografię. Nie zastanawiałam się wtedy,ile jeszcze takich chwil przeżyję. Myślałam o tym, czy jeszcze kiedykolwiek ich spotkam.
   - Kochanie, uśmiechnij się - mama złapała mnie za rękę - będzie dobrze. Przecież nie rozstaliście się na zawsze.
    - Mam takie wrażenie...
    - Spójrz, jaki świat jest piękny... Poznasz nowych przyjaciół, nową miłość, zaczniemy żyć od nowa...
    - Nie chcę nowych, nie chcę żadnej miłości, nie chcę nowego życia! - wybuchłam - To stare bardzo mi odpowiadało! Ale jak zwykle musiałaś wszystko zepsuć.
     Poderwałam się z fotela.
    - Skarbie, gdzie idziesz?
    - Do toalety.
     Wyminęłam po drodze stewardessę i ruszyłam na tył samolotu. Zamknęłam za sobą drzwi i spojrzałam w pęknięte lusterko. Rysa dzieliła moją twarz dokładnie na pół... Połowa mnie została w Californi, druga połowa miała zaczynać od nowa. Zobaczymy.
       Wróciłam na miejsce akurat wtedy, kiedy donośnym głosem oznajmiono, że przygotowujemy się do lądowania. Usiadłam i zapięłam pasy.

***

  Znowu siedziałam, tylko tym razem zmieniło się miejsce - tylny fotel samochodu. Z przodu siedziała mama i jej nowy partner. Nie zamierzałam się do niego przywiązywać - był jednym z wielu. Kolejnym. Tylko, że tym razem był polakiem. W dodatku przez niego się przeprowadziłyśmy. Zapowiadało się coś poważniejszego.
   - Jak minęła podróż, Karolina?
Oliver i Rose, zdjęcie które było ze mną w samolocie

   - Jestem Caro- warknęłam.
    - To jest Polska, tutaj będziesz Karoliną.
    - Nie jesteś moim ojcem,żeby decydować o zmianie mojego imienia.
   Zamilkł i więcej nie podejmował tematu. Nienawidziłam go. Zabrał mi przyjaciół.A teraz próbował zmienić jakąś część mnie.
    Deszcz zacinał w szyby i po chwili jazda stała się monotonna. Gapiłam się bezmyślnie na przemijający asfalt. Jeżeli mój telefon się nie mylił, było już po północy. Poniedziałek.Jeszcze dzisiaj miałam iść do nowej szkoły.

***
   Zdążyłam położyć się zaledwie na trzy godziny, kiedy obudził mnie budzik. Dochodziła szósta rano. Spałam zaledwie godzinę. Zwlekłam się z łóżka i szurając nogami powlokłam się do kuchni.
     - Kochanie, dlaczego tak wcześnie wstałaś?
     - Muszę się uszykować do szkoły.
     - Ale do niej masz zaledwie 10 minut drogi. Zresztą, i tak Cię podwiozę.Możesz nie trafić.
    Obróciłam się i ruszyłam w kierunku schodów. W pokoju rzuciłam się na łóżko. Sufit spoglądał na mnie białym smutkiem. Nie mogłam znieść tego spojrzenia. Wstałam i zaczęłam się ubierać. W łazience spędziłam niewiele czasu. Moje rudawo-kasztanowe włosy spięłam w wysoką kitkę, zostawiając tylko grzywkę. Nie trudziłam się prostowaniem- sprężyste loki wyglądały wyjątkowo ładnie.
     Zeszłam na dół po siódmej. Zjadłam śniadanie. Mama przez cały czas marudziła, że mam się przebrać. Poprzecierane ogrodniczki, ciemnozielona katana i rozwleczone trampki nie pasowały do jej wizerunku mojego pierwszego dnia w nowej szkole. Nie zwracając uwagi na jej narzekania, wsiadłam do samochodu.
      Rzeczywiście, wcale nie było daleko.Po nie całych pięciu minutach jazdy byłyśmy na miejscu.
      - Trzymaj się skarbie - mama otworzyła szybę - i miłego dnia.
     Odwróciłam się i pchnęłam potężne drzwi. Korytarze były zupełnie puste. Spojrzałam na zegarek. Pokazywał parę minut po 23. Był nastawiony na Kalifornijski czas.
       -Szukasz czegoś kochaneczko?
     Starsza pani oparta o mop patrzyła na mnie ciekawskim wzrokiem.
       - Ee, właściwie to tak. Może mi pani powiedzieć, gdzie ma lekcję klasa IIE?
       - Tak, to gabinet 206. Zaprowadzić Cię?
      Skinęłam głową i ruszyłam za sprzątaczką. Poprowadziła mnie na drugie piętro i zostawiła pod drzwiami.
       - Powodzenia - uśmiechając się puściła mi oczko.
       Westchnęłam. Zapukałam i z ciężkim sercem weszłam do klasy.

____________________________
Pierwszy rozdział jest :) Teraz oczekuję 7 komentarzy, jeżeli chcecie zobaczyć rozdział drugi :)

     

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Prolog


Almost Lover <klik>

Ż
aden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch po­dob­nych nocy,
dwóch tych sa­mych pocałunków,
dwóch jed­na­kich spoj­rzeń w oczy.
~Wisława  Szymborska
 
 Siedzieli
śmy na plaży a ciepły piasek pieścił nas w nogi. Trzymaliśmy się za ręce. Nasze dłonie były splecione w letnim blasku zachodzącego słońca.
  -Obiecaj,
że będziemy razem - szepnęłam
  -Obiecuj
ę - odpowiedział.
  -Zawsze?
  -Zawsze.
 

    Mieszkam w Los Angeles w stanie California praktycznie  od zawsze. Tutaj dorastałam, chodziłam do szkoły, zaprzyjaźniłam się i poznałam pierwszą miłość. Wyprowadziłyśmy się z mamą zaraz po moim urodzeniu. Zaraz po tym, jak tata nas zostawił i całkowicie zmienił nasze życie.
   California to drugie najludniejsze miasto Stanów  Zjednoczonych. Mimo to, trudno jest znaleźć kogoś takiego, z kim naprawdę będziemy czuć się dobrze.  Czasami mam wrażenie, że jestem zupełnie sama pośród miliona ludzi.
    Znalezienie przyjaciół w tym tłumie nie było łatwym zadaniem.  Kiedy trafiłam do szkoły musiałam długo ze sobą walczyć, aby w końcu się do kogoś odezwać. Mój angielski nie był idealny.  Jednak kiedy w wieku 16 lat poszłam do szkoły medycznej, było mi o wiele łatwiej. Znalazłam paczkę wspaniałych przyjaciół:  Rose, Olivera i Kevina.

    Ach, no i był jeszcze ktoś, o kim nie można zapomnieć. Max. Zielonooki brunet który podbijał serca wszystkich dziewczyn w szkole. Moje również nie stawiało oporu. Byliśmy cudowną parą - chodziliśmy razem prawie rok. A potem coś pękło.
     To było parę dni przed moim wyjazdem do Polski. Parę dni po naszej rozmowie na plaży. Wtedy już wiedziałam, że nie będę miała do kogo wracać. Obiecaliśmy sobie z Rose, że będziemy do siebie pisać. Chłopaki nie chcieli o tym słyszeć - obiecali długie rozmowy na Skypie i regularne odwiedziny.  Chciałam wierzyć w te zapewnienia, ale wiedziałam, że nic z tego nie będzie.
      Odprowadzili mnie na lotnisko.
  - Będzie dobrze - powiedziała Rose.
  - Musi być - uśmiechnęłam się.
   -Pisz do nas - powiedział Kevin.
    -Bo jak nie, to wsiadamy w samolot i odwiedzamy Cię z całą ekipą!- dodał Oliver.
    -Chyba naprawdę nie będę pisać. Chcę was jak najszybciej zobaczyć.
   Objęliśmy się ramionami i długo tak staliśmy, stykając  się głowami. Czworo najlepszych przyjaciół, którzy widzą się prawdopodobnie już ostatni raz w życiu. Chyba w życiu nie wylałam tylu łez. Potoki słonej wody lały się z moich oczu, kiedy przez okienko samolotu  widziałam trzy małe, machające mi kropeczki.
     Razem. Na zawsze.
  

________________________________________
Cóż, dopiero zaczynam, mam nadzieję,że będziecie wyrozumiali :) Komentujcie,jak będzie 5 komentarzy, to dodam nowy rozdział :)